hahaha no to rzeczywiście, Twoje postaci są strasznie różnorodne, w zależności od opowiadania hmm.. Chciałabym zobaczyć minę Rowling, jakby przeczytała te wszystkie wariacje...
Offline
Ja tam zawsze twierdzę, że Rowling by umarła gdyby zobaczyła CO ja z nimi robię, serio Padłaby jak nic
Offline
Co do traumy się zgadzam Co do Lexie i Eddiego - trzeba mieć tak zryty łeb jak ja, żeby ich wymyślić, nie sądzę by ktoś mi ich zazdrościł
Offline
No widzisz mój problem polega na tym, że ja po prostu nie lubię i nie umiem tworzyć postaci normalnych Sama mam nierówno pod sufitem a mówi się, że bohaterowie mają wiele z autora
Prawda jest taka, że ja od zawsze uważałam, że April ma ze mnie najwięcej, chociaż muszę się przyznać, że traktowałam ją bardziej jako to, kim chciałabym i być może mogłabym być. Bo April ma po mnie gadanie jak nakręcona, tą pogodę ducha, że czepia się jak rzep i nie puszcza, że bywa irytująca, zakręcona i niezdarna. Ale równocześnie ona ma w sobie siłę i odwagę której mnie brakuje chociaż... Uczę się od niej i ostatnio mam w sobie więcej śmiałości
Można więc powiedzieć, że pisząc o April nauczyłam się mniej bać życia, ha... No jak mówiłam, autor oddaje wiele siebie w bohaterów a ja pewnie nie zdaję sobie sprawy ile mnie jest w nich... Musiałabym zapytać przyjaciół
Offline
No tak i czuję związek z Peterem, o czym wspominałam. Rozumiem go, tak sądzę i traktuję jako przestrogę i nauczkę, że trzeba być trochę pewniejszym siebie w życiu... No to lecę zakładać Ligę Ochrony!
Offline
Z Ligi już skorzystałam
Hmm... No zazwyczaj oddaje się swoim postaciom cząstkę siebie... Ja zawsze traktuję moje bohaterki jako takie odbicia mnie (jaka chciałabym być) i pewnie dlatego tak łatwo jest mi je potem znielubić, bo ja... hmm... Potrafię być irytująca i trudna
Offline